niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 3

Dopiero teraz przyjaciółka zobaczyła jak wyglądam.
-Co się z tobą stało. Natychmiast pod prysznic, a ubrania do pralki.
Faktycznie. Spod lodów i kawy nie widać było pierwotnego koloru materiału. Natychmiast posłuchałam. Wrzuciłam ciuchy do pralki i umyłam się szybko. Przebrana w piżamę zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały w salonie z uśmiechami od ucha do ucha. Rozsiadłam się na wolnym fotelu i zaraz potem na moim brzuchu wylądowała Nelly.
-Więc jak było z Harrym?-spytała Vix.
Na moich ustach natychmiast pojawił się uśmiech. Loczek nieźle mnie rozbawił. Miałam teraz świetny humor.
-Ten uśmiech mówi mi, że świetnie się bawiłaś.-rzekła okularnica.
-Chciałabym znowu się z nim spotkać-skinęłam głową.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie znacząco. Sekundę później zadzwonił mój telefon. Wstałam zrzucając kotkę, która miauknęła z niezadowoleniem. Wzięłam komórkę i otworzyłam wiadomość tekstową.
Hej Mała! Jak tam Londyn? Nie zdążyliśmy się pożegnać. Szkoda. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. James
Uśmiechnęłam się radośnie. Było mi miło, że nie zapomniał o mnie. Nie odzywał się od imprezy. Natychmiast zabrałam się za odpisywanie.
Hej! Mała? Bo się obrażę XD Londyn jest piękny. Oczywiście, że się zobaczymy. Na wrzesień wracam do Ameryki. Poza tym możecie tu przyjechać z chłopakami. Lynn
-Hej, zobacz kto cię obserwuje na tt.-uśmiechnęła się Ali.
Zajrzałam jej przez ramię. Oczywiście był to Harry.
-Aha.-stwierdziłam tylko i wróciłam na mój fotel.
Siedziałyśmy chwilę w ciszy. W końcu dziewczyny podniosły się i zaczęły szykować się do snu. To samo zrobiłam ja. Ruszyłam do pokoju, a tam wsunęłam się pod kołdrę. Na łóżko wskoczyła też Nelly. Ułożyła się na drugiej poduszce. Jej mruczenie ukołysało mnie do snu.

Obudziłam się bardzo wcześnie. Kiedy spojrzałam na zegarek okazało się, że dopiero dochodzi szósta rano. Podniosłam się lekko. Po cichu zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę by zrobić sobie śniadanie. Czekało mnie jednak zaskoczenie. Lodówka była pusta. Westchnęłam ciężko. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Pod płaszcz założyłam jeszcze dwie koszulki: czarną i fioletową bokserkę na cienkich ramiączkach. Wzięłam portfel i ruszyłam do sklepu za rogiem. Na zewnątrz mimo lata, było chłodno. Na moje szczęście sklep był niemal za rogiem. Weszłam do niego i szybko zaczęłam kupować potrzebne produkty. W alejce ze słodyczami wpadłam na kogoś. Cofnęłam się o krok i spojrzałam w twarz tego kogoś.
-Harry!-stwierdziłam zaskoczona.
-Lynn?-zdziwił się.
-Co tu robisz?-byłam równie zdziwiona jak on.
-Mój przyjaciel. Nic tylko je, więc nie mamy nic w lodówce.-uśmiechnął się.
-Tak. Znam ten ból. Okazało się, że nie mamy nic w lodówce i muszę się wybrać na zakupy.
-Hej, może chcesz poznać moich przyjaciół?-w jego oczach pojawił się błysk.
-Rozumiem, że nie mogę powiedzieć nie?-spytałam szczerząc się.
Pokręcił głową.
-Chętnie.-oznajmiłam.
Na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Przebiegliśmy szybko przez cały sklep i kupiliśmy potrzebne każdemu z nas jedzenie. Potem ja odniosłam zakupy do siebie. W końcu ruszyliśmy ku ulicy przy której stał dom chłopaka. Wszedł do budynku ciągnąc mnie za rękę.
-Chłopaki, wróciłem!-krzyknął.
Nagle do przedpokoju wtoczyło się czterech chłopców. Wbiegli rzucając się na siebie. Dopiero, kiedy zobaczyli, że chłopak przyprowadził mnie, uspokoili się. Jeden z chłopaków pogryzał marchewkę. Ten zwyczaj wydał mi się dziwnie znajomy.
-Hej chłopaki to Lynn. Lynn poznaj Zayna, Liama, Louisa i Nialla, który wyżarł wszystko z lodówki.-oznajmił Styles.
Chłopcy bez chwili zastanowienia rzucili się na mnie i zaczęli mnie obejmować.
-Nasz mały Hazza znalazł sobie dziewczynę?-rozczulił się Zayn.
Pokręciliśmy głowami niemal równocześnie. To rozśmieszyło chłopaków jeszcze bardziej.
-Zapraszamy w nasze skromne progi.-powiedział Louis udając, że się kłania w uniżeniu.
Zaśmiałam się, a Loczek pociągnął mnie do salonu.
-Hazza, jeść!-krzyknęli chłopcy.
Spojrzałam na niego zdziwiona, a on tylko zaśmiał się i ruszył do pomieszczenia, które zapewne było kuchnią. Wstałam i ruszyłam za nim. To faktycznie była kuchnia.
-Zawsze im gotujesz?-spytałam.
Najwyraźniej mnie nie usłyszał. Odwrócił się w moją stronę i skinął głową.
-Skoro tak. To tym razem będziesz miał pomoc.-oznajmiłam podwijając rękawy.
-Daj spokój. Jesteś tu gościem.-rzekł speszony.
-Co mam robić szefie?-spytałam ignorując jego słowa.
Spuścił oczy.
-Dobra, skoro koniecznie chcesz pomóc, to możesz umyć i obrać marchewki dla Tommo.-powiedział cicho.
Zasalutowałam ze śmiechem i otworzyłam ich lodówkę w której jakimś cudem były już rozpakowane zakupy. Wyjęłam marchewki.
-Ile?-spytałam.
-10 sztuk-oznajmił nie odrywając wzroku od swoich dłoni.
Wyjęłam warzywa i zaczęłam je przygotowywać.
-Co teraz szefie?-spytałam kiedy marchwie były pokrojone.
-Włóż je do miksera i miksuj przez pięć minut.-oznajmił skupiony.
Odwróciłam się. Skupiał się na mieszaniu ciasta. Nie pytałam co robi. Włożyłam warzywa do blendera i ustawiłam czas. Po pięciu minutach, urządzenie się wyłączyło, a Harry podszedł do mnie. Był wyraźnie speszony.
-Coś się stało?
Styles nie odpowiedział.
-Ach rozumiem, wtargnęłam do twojego królestwa.-uśmiechnęłam się.-Mogę sobie iść-zadeklarowałam wstając.
Mogłam to zrobić, chociaż nie chciałam. W tym chłopaku z burzą loków na głowie, było coś takiego, co sprawiało, że czułam ciepło w całym ciele. Ruszyłam ku drzwiom, ale chłopak złapał mnie za rękę i ponownie przyciągnął mnie na miejsce.
-Nie zostań. Miło mi, że tu jesteś. Po prostu... Rzadko kiedy ktoś pomaga mi w kuchni. To naprawdę miłe...-rzekł spuszczając wzrok.
Uśmiechnęłam się i mocno ścisnęłam jego dłoń. On również się uśmiechnął. Po chwili jednak wstał i ruszył z powrotem do ciasta.
-HAZZA!-usłyszeliśmy krzyk.
Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni i pobiegliśmy do salonu. Oboje byliśmy trochę brudni od jedzenia. Tam widzieliśmy Louisa, który trzymał lusterko wysoko nad głową i Zayna, który spoglądał na zwierciadełko z przerażeniem.
-Chcesz stłuc Rose?-spytał zielonooki Louisa.
-Czemu tak myślisz?-spytał Tomlinson z niewinnym uśmiechem.
Nagle rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Harry popędził do kuchni do patelni, a Louis do przedpokoju, uprzednio rzucając lusterko w kierunku mulata, który zręcznie je złapał.
-ELEANOR!-krzyknął szatyn jak dziecko.
Po chwili wprowadził do salonu szatynkę. Dziewczyna zdziwiła się na mój widok.
-Hej! Jestem Eleanor-podbiegła do mnie z uśmiechem.
-Lynn.-odparłam z uśmiechem.
-I co?-spytała unosząc brwi.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
-Z którym z tych dzieciaków się spotykasz?-wyjaśniła.
Zrobiłam wielkie oczy.
-Ach to... Z żadnym. Znaczy się Harry jest moim kolegą. Tak mi się wydaje.-oznajmiłam sama się we wszystkim gubiąc.
-Hej wszyscy, jedzenie jest na stole!-krzyknął loczek wchodząc do pokoju.
-O, Hej El.-przywitał się.
-Wiec Loczku, nowa miłość?-spytała dziewczyna.
-Co? Ja... Przecież...-zaczął.
-Spokojnie. Lynn już mi wszystko wyjaśniła.-zaśmiała się.
Chłopak wypuścił powietrze.
-Ale już nie spotykasz się z Emilią?-spytała.
Pokręcił przecząco głową.
-Wykorzystywała mnie dla sławy.-wzruszył ramionami.-Dobra mówiłeś coś o jedzeniu.
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy gromadą do kuchni. Mi przytrafiło się miejsce obok Harry'ego i na przeciwko Eleanor.
-MARCHEWKI!-wrzasnął Tomlinson i zabrał się za swój zmiksowany posiłek.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Po posiłku składającym się z naleśników, a dla Louisa z marchwi, ruszyliśmy z powrotem do salonu. Gdy tam siedzieliśmy, rozległ się dźwięk mojego telefonu. To była Tay. Odebrałam.
-Co jest Tay?-spytałam.
-Ty mi tu nie "Tayuj" Gdzie się podziewasz. Nie ma cię od kiedy się obudziłam. Nie zostawiłaś żadnej wiadomości ani niczego. Gdzie jesteś.-nie byłam pewna czy w ogóle brała wdechy.
-Tay, Tay, Tay!-zawołałam.-Oddychaj.-rzuciłam.
Niemal czułam, że się wścieka.
-Spokojnie nic mi nie jest. Zrobiłam zakupy i spotkałam Harry'ego no i teraz jestem... No u niego w domu.-zawahałam się.
-Aha spoko. Dzięki za zostawienie mi wiadomości.-była zła.
-Wybacz Tay. Już wracam. Za jakiś... Kwadrans będę.-oznajmiłam.
-Aha i w razie gdyby cię to interesowało to James dzwonił, bo do ciebie nie dało się dodzwonić.-mruknęła.
-James dzwonił?-spytałam.
-Tak więc chodź tu szybko. Najlepiej zadzwoń do niego natychmiast.-oznajmiła.
-Dobra już idę. Cześć-pożegnałam się.
Schowałam telefon do kieszeni.
-Kim jest James?-usłyszałam głos Harry'ego.
-Moim kumplem.-wzruszyłam ramionami.-Muszę już lecieć.-dorzuciłam.
Złapałam kurtkę.
-Odprowadzę cię-zaoferował Loczek.
-My też-zawołali pozostali.
Wzruszyłam ramionami.
Wszyscy ubrali się i ruszyliśmy ku mojej ulicy. Spacerkiem zajęło nam to około kwadransa.
-Dobra, to do zobaczenia?-spytałam.
-Nie zaprosisz nas?-spytał Liam patrząc na mnie jak zbity pies.
Przygryzłam wargę.
-Dobra wchodźcie-skinęłam głową otwierając drzwi.
-Lynn? Lyyynnn!!! POMÓŻ NAM!-usłyszałam krzyk dochodzący z kuchni.
Pobiegłam do pomieszczenia, a za mną One Direction i El. Przy blacie stały moje przyjaciółki i kłóciły się.
-Vas hapenin?-zawołał mulat.
Dziewczyny natychmiast przestały.
-Co jest?-spytałam zdziwiona.
-Któraś z nich porwała moją koszulkę.-zapłakała Vix.
Od razu się domyśliłam o którą koszulkę chodzi.
-Chodzi o tą starą w kratę?-spytałam.
-Tak!-zawołała Vicky.
To była jej ukochana koszula.
-Wiecie co... Ja chyba znam winowajczynię.-mruknęłam.
Przyjaciółki spojrzały na mnie zdziwione.
-NELLY!!!-zawołałam głośno.
-Mieszkacie tu w pięć?-zdziwiła się Eleanor.
Pokręciłam głową ze śmiechem. Wtedy usłyszeliśmy miauknięcie. Wszyscy spojrzeli w dół. Nell siedziała w drzwiach i patrzyła na mnie niewinnie wielkimi zielonymi oczami.
-Ale śliczna-zawołał Loczek.
Ukucnął i zaczął głaskać kotkę. Ta mruczała głośno.
-Harry-powiedziałam cicho.
Chłopak podniósł się zmieszany.
-Nelly, czy ty zniszczyłaś koszulę Victorii?-spytałam srogo.
Zwierzątko miauknęło płaczliwie.
-Dobrze już się nie gniewam. a Nel nie można być złym-westchnęła Vicky i podrapała ją za uchem.
Z kolei Harry ponownie zaczął się bawić ze zwierzakiem. Najwyraźniej moja kotka bardzo go polubiła. Jakieś dwie godziny później, chłopcy musieli się zbierać. Pożegnałyśmy się z nimi, a oni i El wyszli. Nelly miauknęła smutno i wybiegła przez otwarte jeszcze drzwi.
-Nel!-zawołałam i pobiegłam za nią.
Tuż za płotem kotka się zatrzymała. Stała obok Harry'ego i miauczała cicho. Ten głaskał ją. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Chyba musisz jej wytłumaczyć, że tu nie zostaję.-zaśmiał się.
Pokiwałam głową.
-Nelly, ten pan tu nie zostaje. Ale wiesz co? Jak wrócisz do domu, to obiecuję, że odwiedzi cię najszybciej jak to możliwe.-przekonywałam ją.
Ona miauknęła zadowolona i pobiegła z powrotem do budynku.
-To znaczy, że mogę tu wpadać?-spytał loczek zabawnie poruszając brwiami.
-Jeśli tylko chcesz-zaśmiałam się po czym przytuliłam go i pobiegłam do domu.
Zamknęłam drzwi i uśmiechnęłam się do siebie. Loczek sprawiał, że stawałam się szalona. Zanikał mój rozsądek. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu. Dzwoniła moja mama.
-Hej mamo!-uśmiechnęłam się odbierając.
-Hej córciu, jak tam Londyn?-spytała.
-Jest super. Poznałam pięciu kolegów i koleżankę.-oznajmiłam.
-Tak? To świetnie.-oznajmiła ucieszona moja mama.
-Mamo, mogę cię o coś spytać?-spytałam.
-Oczywiście. O co tylko chcesz.-czułam, że się uśmiecha.
-Znaliśmy kiedyś kogoś o nazwisku Tomlinson?
Musiałam się spytać. Wszystko co robił chłopak od marchwi, wydawało mi się dziwnie znajomy. Po drugiej stronie zapadła cisza.
-Córeczko. Tata prosił, żebym ci tego nie mówiła, ale tak. Tak. Kiedy byłaś malutka mieszkaliśmy w Doncaster. Tam poznałaś Louisa Tomlinsona. Byliście najlepszymi przyjaciółmi. Potem się wyprowadziliśmy i straciłaś z nim kontakt.-wyjaśniła mama.
-Wiedziałam. Dziękuję. Kocham cię mamo. Pozdrów wszystkich.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon i przetarłam zmęczone oczy. Wspięłam się na górę i w ubraniu rzuciłam na łóżko. Zasnęłam w chwili, gdy moja głowa opadła na poduszkę.

Ponownie obudziłam się wcześnie rano. Wzięłam prysznic i przebrałam się w to. Zrezygnowałam tylko z szelek, okularów i bransoletki. Ze względu na świecące słoneczko, odłożyłam też marynarkę. Potem zjadłam szybkie śniadanie i sprawdziłam wszystkie portale społecznościowe. Zeszło mi się do 10. Wtedy napisałam kartkę do dziewczyn i wyszłam z domu. Pobiegłam do chłopaków i zapukałam do drzwi. Otworzył mi zaspany Liam.
-Wy jeszcze śpicie?-weszłam do ich domu.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i przetarł oczy.
-Co jest?-spytałam z szerokim uśmiechem.
-Wyglądasz jak Louis.-stwierdził patrząc na mnie zdziwiony.
Otworzyłam szeroko oczy. Do przedpokoju wbiegł wyżej wymieniony, a kiedy mnie zobaczył omal nie wybuchnął śmiechem.
-Wyglądamy tak samo-tarzał się po podłodze.
Faktycznie wyglądaliśmy niemal identycznie. Również wybuchłam śmiechem. On jednak po chwili się uspokoił.
-Wiesz Lynn... Nie wiem czy pamiętasz, ale kiedyś mieszkałaś w Anglii-nagle stał się poważny-I wtedy...
-Wtedy byliśmy przyjaciółmi?-spytałam nadal się szczerząc.
-PAMIĘTASZ MNIE!-krzyknął i ze śmiechem mnie objął.
-Tommo, nie dasz nawet spokojnie człowiekowi pospać?-usłyszałam zaspany głos Loczka.
Chłopak wszedł do przedpokoju. Był w samych bokserkach. Spuściłam wzrok i poczułam, że robię się równie czerwona jak moje spodnie.
-Chyba dalej śpię, bo widzę dwóch Louisów.-oznajmił chłopak.
-No wiesz co? Zaraz się obrażę.-rzekłam teatralnie.
-Lynn?-krzyknął.
Ja i Tomlinson wybuchliśmy śmiechem.
-Moja mała siostrzyczka mnie pamięta-zaśpiewał Lou.
-Wariat-popchnęłam go lekko.
-Czy tylko ja niczego nie rozumiem?-spytał Harry.
-Okazało się, że jako dzieciaki byli najlepszymi przyjaciółmi.-wyjaśnił Liam.
Zielonooki pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Wiesz co Harry... Nie przeszkadzało by mi, gdybyś się ubrał.-oznajmiłam.
-Ach... No tak... Chłopaki są przyzwyczajeni.-oznajmił  i wszedł po schodach na górę.
-Zaraz wrócę oznajmił Tomlinson.
Liam jako jedyny obudzony i ubrany został ze mną na dole.
-Ale oni są nierozgarnięci-pokręcił głową.
-Tak, a ty jesteś ich mózgiem.-zaśmiałam się.
Szatyn wyszczerzył zęby. Porozmawialiśmy trochę. Nie było ich już dość długo.
-Czekaj pójdę sprawdzić co z nimi.-oznajmiłam i podniosłam się.
Wspięłam się po schodach i na chybił trafił weszłam do jednego z pokoi. Nie trafiłam źle. W pewnym sensie.  Przed szafą w pokoju stał Harry w samym ręczniku.
-Przepraszam, już się wycofuję.-przeprosiłam.
Zanim zniknęłam za drzwiami usłyszałam jego głos.
-Zaczekaj chwilę. Chcę z tobą pogadać. Tylko się ubiorę.-oznajmił.
Wbiegł do swojej łazienki, a kiedy wyszedł,  zaprosił mnie do środka gestem. Wyglądał nieźle. Miał czarne spodnie i białą koszulkę w serek.
-Lynn, chciałem...
____________________
Ta dam! Błagam nie znienawidzicie mnie za takie zakończenie... PLOSEM!!! XD Dobra nie bd się rozpisywać, bo nie za bardzo wiem co pisać, więc dam tylko zdjęcie kotka, który wygląda mniej więcej jak Nelly XD
Czarno biały kotek

1 komentarz:

  1. jejku przerwałaś w takim momencieee :* szybko następny proszę :>
    zapraszam do siebie:
    www.fucksmiile.blogspot.com
    www.baby-i-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń