piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 5

W salonie leżały porozrzucane łyżki, żelki i marchewki. Gapiłyśmy się na bałagan, kiedy do pomieszczenia wbiegł Zayn w piżamie goniony przez Harry'ego nadal w samych bokserkach. SERIO? Po sześciu godzinach jeszcze się nie przebrał? Zaraz po nich wszedł wesoło podskakujący Louis, oraz Niall, który bronił swoich żelek przed Liamem, za pomocą łyżki. Kiedy nas zobaczyli, zatrzymali się i przybrali szerokie uśmiechy.
-Wyjaśnicie nam co tu się dzieje?-spytała El.
Louis rozpromienił się i podbiegł do niej nadal chrupiąc marchew.
-Eleanor!-pisnął niczym mała dziewczynka.
-Lou-dziewczyna pogroziła mu palcem, ale po chwili wybuchła śmiechem.
-A wy się tłumaczcie.-nakazała Taylor.
Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się przepraszająco. Poczułam, że nie przeszkadza mi bałagan. Poczułam nagle, że mam niesamowicie miękkie nogi. Oparłam się o ścianę, by zdjąć buty i upewnić się, że mogę stać o własnych siłach. Dziwna reakcja. Kiedy wreszcie byłam pewna, że ustoję, odwzajemniłam uśmiech Loczka. To go wyraźnie uradowało, gdyż jego uśmiech i tak ogromnych rozmiarów, jeszcze się poszerzył. W końcu podszedł do mnie i wyściskał mnie mocno.
-No wiesz? Będę zazdrosny!-pisnął Lou.
Harry podszedł do niego i objął też jego.
-Moje małe Hazziątko!-pisnął Mr. Carrot-Tylko, że byłem zazdrosny o moją siostrzyczkę.-wyszczerzył się chłopak wyraźnie nabijając się z Loczka.
Tamten złapał się za serce i udając, że ma zawał jednocześnie strzelił focha. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, co sprowokowało zielonookiego do dalszego udawania.
-No wiesz co? To ja cię przygarniam na noc, ty się ze mnie śmiejesz?-spytał udając, że ociera łzę.
Podeszłam do niego i poklepałam go po głowie, jak małe dziecko. Louis tymczasem wyciągnął w moją stronę ręce. Objęłam go, a potem usadowiłam się obok Hazzy zatapiając się w konwersacji.
-Właśnie! Wczoraj pachniałaś jak jedno wielkie mango!-oznajmił Harry nagle jakby to sobie przypomniał.
Spojrzałam na niego nic nie rozumiejąc. Chłopcy wybuchli śmiechem.
-Mango to ulubiony owoc naszego dzieciaczka. Lepiej uważaj.-uśmiechnął się z pobłażaniem Liam, po czym wybuchnął śmiechem.
-To świętość. Jak paski Louisa, strach przed łyżkami Liama, lusterka Zayna, jedzenie Nialla no i ostatnie, loki Harry'ego.-dorzuciła Els.
-Tak. Hazza uświadomił nas o świętości swoich loków, kiedy jeszcze w domu X Factor wyprostowaliśmy mu je w czasie snu. Obudził się z płaczem. Harry robi się czujny, kiedy użyjesz przy nim słowa "prostownica"-oznajmił Zayn i obserwował reakcję Loczka.
Kiedy ten zdębiał, mulat wybuchł śmiechem.
-Louis nadal masz Rose?-spytał zielonooki.
Tym razem to Zayn wyglądał jakby poraził go prąd. Harry i Louis w tej samej chwili wybuchli śmiechem. Liam za to krzyknął z radością, bo wreszcie dobrał się do żelek Nialla i porwał parę sztuk przez co chwilę potem był ganiany po domu z łyżką uniesioną w górę. Cały dom był pełen wrzasków. My, by ich uniknąć ruszyłyśmy do kuchni. Ta jednak była cała w mące.
-KTO PRÓBOWAŁ GOTOWAĆ?-zawołała Eli starając się przekrzyczeć chłopaków.
Ci nagle zatrzymali się i ucichli. Chłopak z dołeczkami w policzkach wpadł do pomieszczenia i rozejrzał się po nim z przerażeniem.
-Moja biedna kuchnia...-zapłakał.
-Nie martw się Harry. Wysprząta się ją i będzie jak nowa.-oznajmił Niall.
Tamten po chwili milczenia złapał mnie za rękę i pociągnął na górę. Wpadliśmy do niego do pokoju, a on zamknął drzwi na klucz. Zdziwiło mnie to. Bardzo.
-Harry, co...?
-Teraz nikt nie przeszkodzi nam w rozmowie.-oznajmił chłopak i podszedł do materaca.
Po chwili namysłu usiadłam obok niego.
-Posłuchaj. To co wtedy chciałem ci powiedzieć... Chodziło o to, że...-zaczął chłopak, jednak ponownie rozdzwonił się telefon.
Tym razem jego. Odebrał zniecierpliwiony i omal nie warknął do słuchawki.
-Czego?
Ktoś mu odpowiedział.
-O, cześć Simon. Co? Ale o co...? Po chłopaków? Teraz?-jęknął.
Głos najwyraźniej go zganił, bo chłopak wyszedł i z telefonem zszedł na dół. Byłam zdezorientowana. Moje rozmyślania przerwał jednak dźwięk mojego telefonu. Odebrałam go.
-Halo?
-Hej Lynn. Tu James. Pamiętasz mnie jeszcze?-zażartował chłopak, ale w jego głosie czuło się napięcie.
-No jasne. Cześć Jamie jak się miewasz?-byłam zadowolona, że zadzwonił.
-Tak tylko chciałem usłyszeć twój głos. Chciałem ci coś wysłać, ale nie znam twojego adresu w Londynie. Mogłabyś...?-speszył się.
-Oczywiście. No to notuj.-oznajmiłam po czym podałam mu dokładny adres z kodem pocztowym i innymi duperelami.
-Dobra to do usłyszenia, co?-spytał.
-No jasne. Cześć-instynktownie pomachałam ręką na pożegnanie.
Rozłączyłam się i uśmiechnęłam się lekko. Potem zerknęłam na zegarek. Powoli dochodziła 16.00. Znak, że musimy się zbierać. Zeszłam na dół i przekazałam informację dziewczynom po czym pożegnałam się z 1D. Wyszłyśmy i ruszyłyśmy spacerkiem w stronę naszego domu. W siatkach niosłyśmy nasze ciuchy z wczoraj. Musiało to dziwnie wyglądać, ale cóż. Weszłyśmy do domu i padłyśmy na kanapy. Włączyłyśmy telewizor. Trafiłyśmy akurat na sam początek filmu "Grease". Obejrzałyśmy go z przyjemnością. Kiedy się skończył usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Zwlokłam się z kanapy i powlokłam w stronę drzwi. Nawet nie wyglądając przez wizjer otworzyłam je. Osoba, która za nimi stała, była mi, aż nadto znajoma.
-JAMES!-pisnęłam i mocno go przytuliłam.
Usłyszałam ciche chrząknięcie. Obok Jamesa stali również Kendall, Logan i Carlos.
-Hej!-pisnęłam i jakimś cudem objęłam ich trzech naraz.-Właźcie.-dodałam.
Chłopcy weszli, a dziewczyny widząc ich, natychmiast ich mocno wyściskały.
-Hej chłopaki!-przywitały się.
Chłopcy uśmiechnęli się szeroko.
-To...?-spytała Vix.
Logan zerknął na nią zdziwiony.
-Ile zostajecie w Londynie?-spytałam jakby było oczywiste co chodziło Victorii po głowie.
-Trzy dni-Carlos posmutniał.
Wszyscy wlepiliśmy wzrok w podłogę.

Gadaliśmy jeszcze ze dwie godzinki, a potem chłopcy wrócili do hotelu. My natomiast zjadłyśmy szybką kolację i poszłyśmy spać.

Obudziłam się, jak oznajmił mój telefon, o siódmej rano. Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. Kiedy zjadłam już owsiankę, którą sobie przyrządziłam, usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zaskoczona otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Maslowa.
-James?-zdziwiłam się.
-Hej. Jestem tu, bo muszę... muszę ci coś powiedzieć...-jąkał się.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wejdź-zaprosiłam go gestem do środka.
-Nie... Nie zajmę ci długo. Posłuchaj... ja.... ja myślę... myślę, że ja...-jąkał się coraz bardziej.
To mnie zdziwiło, bo przez cały czas który spędziliśmy razem, nigdy się nie jąkał.
-No wyrzuć to z siebie.-nieco mnie to irytowało.
-Bo ja, że ja się w tobie zakochałem, myślę.-wyrzucił z siebie nieskładnie.
No to mnie zaskoczył. Dosłownie zamarłam. Widząc moją reakcję, chłopak się speszył.
-To ja już pójdę-oznajmił i szybkim marszem się oddalił.
Ja nadal stałam tam. Zdębiała.

Do dziesiątej dziewczyny wstały. Chyba zauważyły, że jestem jakoś nie w sosie, ale tego nie wspominały. Kiedy one jadły, ja ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, zaplotłam włosy w koka i ubrałam się w to. Na zewnątrz świeciło piękne słońce co było rzadkością. Temperatura wyjątkowo dotarła aż do 25 stopni celsjusza. To był prawdziwy szok. Potem dziewczyny ubrały się w ekspresowym tempie. Natychmiast pognałyśmy do domu chłopaków. Ja nie miałam ochoty widzieć się teraz z Jamesem, więc poszłyśmy do przyjaciół. Kiedy tam weszłyśmy oni i Els siedzieli już ubrani.
-Hej!-zawołał Harry kiedy nas ujrzał.
Pomachałam mu ręką i zajęłam miejsce obok niego.
-Dzisiaj chyba możemy spokojnie poga...-zaczął, ale przerwał mu odgłos jego komórki.
Chłopak zacisnął mocno zęby i odebrał aparat.
-Tak?-spytał siląc się na spokój.
Za słuchawką ktoś musiał coś mówić, bo wyraz twarzy chłopaka zmienił się ze złości na zdziwienie.
-Nie Simon, nie czytałem dzisiejszego OK! Jeśli to wszystko, to...-zaczął, ale głos mu przerwał.
Słuchał go cierpliwie, a potem tylko mruknął jakieś pożegnanie.
-Dobra zbierajcie się. Idziemy po OK!-oznajmił odsuwając loki zasłaniające mu oczy.
Zebraliśmy się i grupowo ruszyliśmy do najbliższego kiosku. Z kupionym magazynem wróciliśmy do ich willi. Na okładce było ich zdjęcie nie opatrzone żadnym nagłówkiem co zapewne miało zachęcić czytelnika do dowiedzenia się o co chodzi. Chłopak otworzył magazyn na stronie z artykułem o nich i z coraz większymi oczami przeglądał go. W końcu rzucił otwarty magazyn na stół. Jak się okazało artykuł tylko po części dotyczył ich, bo to my byłyśmy na zdjęciu. My i Eleanor na wczorajszych zakupach. Spojrzałam na nagłówek z niedowierzaniem.
-
Nowe miłości chłopców z 1D?

Wczoraj około godzin południowych dziewczynę Louisa Tomlinsona (20 l.),
 Eleanor Calder (19 l.) na zakupach z czterema dziewczętami.
 Jak donoszą nasze źródła w San Francisco,
 dziewczyny zdążyły zaprzyjaźnić się z Big Time Rush.
 Nastolatki i Eleanor zdawały się być najlepszymi przyjaciółkami, 
albo chociaż zdawało się, że spędzają razem wiele czasu.
Kiedy dziewczyny usiadły w MilkshakeCity, ulubionym barze idoli,
zamówiły ich ulubione shaki, zaczęły o nich mówić.
Dodatkowo wczoraj chłopcy osobiście wynieśli dziewczyny z koncertu.
Wsiedli razem z nimi do vana i pojechali razem do willi.
Dziewczyny wyszły z niej dopiero dziś rano w celu zrobienia zakupów.
Co to znaczy? Pogłoski, czy prawda? Siostry, przyjaciółki, czy dziewczyny?
Czego mają się spodziewać fanki?
Czy pozostali przystojniacy są już zajęci?

________________________
Image Detail
Znalazłam takie śliczne zdjęcie Lou kiedy był dzieckiem... XD Ale słodko... W każdym razie w ostatnim Twist przeczytałam coś co mnie rozbawiło do łez. Mianowicie iż Harry Styles jest urodzony w roku 1997! W dodatku, że jest Rybami (dla tych co nie wiedzą, jest z 1 lutego) a potem na dole dodali daty, że wodnik jest do 19.02, więc przepraszam jakim cudem ryby?? Poza tym chyba bym wiedziała, gdyby Styles był w moim wieku, co nie? Boże dawno się tak nie uśmiałam. Konkretnie od dzisiejszego południa... Dobra, żeby już się nie rozpisywać. Mam nadzieję, że się wam podoba notka. Oczywiście nadal zasada
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Poza tym pomyślałam, czy moglibyście polecić mojego bloga jakimś znajomym, czy cuś XD Jak nie to też spoko.
Ale żem się rozpisała XD
Pozdrawiam i do napisania

MiseryAnne

6 komentarzy:

  1. jeju jakie słodkie zdjęcie <3
    opowiadanie też super xd
    hahah ,,goniony w samych bokserkach" :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejujeju sweet to Lou bo taki słodki >!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. hej! wysłałam Ci maila dotyczącego konkursu na 18 rozdział, z niecierpliwością czekam na odpowiedź, to bardzo ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WAŻNE!!! PRZECZYTAJCIE!!!
    TO JA MISERYANNE!
    Z POWODU ZHAKOWANEGO KONTA NA GMAILU MUSZĘ PRZENIEŚĆ BLOGA
    NA INNY ADRES:
    1d-storyoflove.blog.onet.pl
    PRZEPRASZAM I POZDRAWIAM!!!
    MISERYANNE

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam tu przypadkiem, Bardzo fajnie opisujesz :) ja również piszę bloga o 1D. Zapraszam : http://see-me-in-the-rain.blogspot.com/
    szukam nowych czytelniczek, mam nadzieję, że blog cię zaciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Więcej nie umiem wymyślić.
    Wpadniesz do mnie? Mam nowego bloga i nie ma zbytnio kto czytać :< rozgłosisz mnie trochę?
    Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie ;*
    http://emily1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń